niedziela, 24 listopada 2013

Wietrzne i zaskaujące Klingenthal!


Cześć Wszystkim!
Chciałabym powiedzieć, że nie tak wyobrażałam sobie inauguracje sezonu olimpijskiego w niemieckim Klingenthal. Od samego początku uważałam, iż była to zła decyzja, aby początkowe zmagania Pucharu Świata rozpoczęły się właśnie tutaj. Fakt atmosfera w tym miejscu jest niezapomniana i sięga zenitu, lecz na skoczni wieje silny zmieniający się wiatr, dlatego osobiście byłam za tym, aby skoczkowie rywalizacje rozpoczęli w Kuusamo bądź Lillehammer. W ubiegłym sezonie na Vogtland Arenie triumfował, debiutujący Jaka Hvala przed Taku Takeuchim i Gregorem Schlierenzauerem. Piątkowe treningi pokazały nam, że rywalizacja będzie bardzo zacięta. Na treningu błyszczał w szczególności Piotr Żyła, który został triumfatorem kwalifikacji. Pierwsze starcie w Pucharze Świata pokazało nam jak zmienne warunki panują na skoczni HS-140 w Klingenthal. Drugą serię odwołano po doskonałym skoku reprezentanta klubu KS Wisła-Ustronianka na 145 metr, czyli tylko półtora metra krócej niż oficjalny rekord skoczni ustanowiony przez Michaela Uhrmanna w 2011 roku! W emocjonującej walce na najwyższym stopniu podium stanęli Słoweńcy przed reprezentantami gospodarzy i Japończykami. Pechowe 4. miejsce zajęli biało-czerwoni, tracąc do podium zaledwie 2,5 punktu.
Po sobotnich zmaganiach nadeszła pora na pierwszy konkurs indywidualny tej zimy. Niestety, silnie wiejący wiatr spowodował spore problemy organizatorom, kiedy po niemal dwugodzinnym opóźnieniu wszystkim wydawało się, iż konkurs zostanie odwołany, została podjęta decyzja, iż konkurs rozpocznie się o godzinie 15:15.
Było to dla mnie spore zaskoczenie. Faktycznie wiatr osłab, ale byłam zdania, że warunki diametralnie się pogorszą i zawodów nie uda się doprowadzić do końca. Jak się później okazało miałam rację. Pierwsze skoki przebiegły, jak najbardziej prawidłowo, lecz po pewnym czasie pogoda znowu dała o sobie znać oraz zaczął padać śnieg i wiatr zmieniał swój kierunek. W tym momencie zaczęły się dziać niespodzianki. Z trudnymi warunkowi nie potrafili poradzić sobie skoczkowie ze ścisłej czołówki, którzy lądowali naprawdę blisko, co spowodowało, że nie znaleźli się w pierwszej "30". Jednocześnie jest mi bardzo przykro z powodu Andreasa Koflera, który po skoku wywrócił się i uderzył ramieniem o baner. Austriak nie był wstanie iść o własnych siłach, dlatego został zabrany na noszach i przewieziony na badania do szpitala. W między czasie pozdrowił publiczność. Mam nadzieje, że nic złego się nie stało sympatycznemu skoczkowi i za niedługo będziemy mogli podziwiać go ponownie na skoczni. Swój skok zdążył oddać Kamil Stoch, jednak była to słaba próba, która dała mu odległe 37. miejsce. Następnie przez 20 minut swoich skoków z powodu złych warunków atmosferycznych nie mogli oddać Anders Bardal i Gregor Schlierenzauer. Po kilkunastu minutach przerwy zobaczyliśmy Gregora Schlierenzauera, który rozmawia z Aleksandrem Pointnerem o warunkach jakie panują na skoczni. Później zaczęły się kontrowersje. Kamera pokazał moment, kiedy winda zjeżdżała w dół z Gregorem i Andersem. Zawodnicy udali się do kolejki i zjechali w kierunku szatni. Kiedy wydawało się już, że wyniki zostały cofnięte i konkurs zakończony, dotarł do nas komunikat, iż Austriak i Norweg wraz z trenerami podjęli decyzje, aby zrezygnować ze swojej próby ponieważ jest to zbyt nie bezpieczne, aby w takich warunkach oddawać skoki. Moim zdaniem to słuszna decyzja, bo kto ryzykowałby jeden występ w sezonie olimpijskim, kiedy najważniejszą imprezą są igrzyska, które odbywają się tylko raz na cztery lata. Jednak zawodnik, który pokazuje światową formę powinien walczyć o jak najlepsze miejsce w zawodach w różnych warunkach.
Po rezygnacji 2 zawodników postanowiono, iż druga seria rozpocznie się o godzinie 17:05, lecz po kilku minutach ostatecznie finałowa seria została odwołana, a wyniki po pierwszej serii zostały oficjalnymi wynikami konkursu. Takiego zamieszania dawano nie widziałam. Nawet chwilowo komentatorzy nie wytrzymali i przedstawili swoje zdanie w tej sprawie.
Ostatecznie triumfatorem konkursu został Krzysztof Biegun! Młody zaledwie 19-letni skoczek poszybował aż 142,5 metra i został liderem Klasyfikacji Generalnej Pucharu Świata. Chłopak ten ma spory potencjał i z taka formą może osiągnąć naprawdę wiele w tej dyscyplinie sportu. Na drugim miejscu uplasował się Andreas Wellinger. Reprezentant gospodarzy nie stracił wybornej formy z lata i doskonale poradził sobie przed własna publicznością, skacząc 132 metry. Najniższy stopień podium uzupełnił Jurij Tepes. Z bardzo dobrej strony zaprezentowali się nasi reprezentanci, których aż 4 znalazło się w czołowej "10".
Wyniki pierwszej dziesiątki konkursu:
1. Krzysztof Biegun (142.5m) - 135.8pkt
2. Andreas Wellinger (132.0m) - 132.8pkt
3. Jurij Tepes (134.5m) - 131.4pkt
4. Taku Takeuchi (132.5m) - 130.7pkt
5. Piotr Żyła (136.0m) - 130.6pkt
6. Maciej Kot (132.0m) - 127.6pkt
7. Simon Ammann (133.0m) - 125.8pkt
8. Marinus Kraus (131.5m) - 125.6pkt
9. Jan Ziobro (134.5m) - 125.2pkt
10. Gregor Deschwanden (133.0m) - 120.1pkt
Kolejne zawody już za tydzień w fińskim Kuusamo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz